Mimo, że nigdy nie oczekuję od filmów stu procentowego odzwierciedlenia rzeczywistości,
ponieważ moim zdaniem filmy są właśnie po to, aby od niej uciec, to ten wydawał się wyjątkowo
nierealistyczny.
Czy aby na pewno pozwolono by osobie nie mówiącej po angielsku pozostać przez 9 miesięcy
na lotnisku? Zostawiono by obcokrajowca na pastwę losu, nawet nie tłumacząc mu jak korzystać
z telefonu? Oczywiście tu pojawia się też druga sprawa - przedstawienie głównego bohatera
jakby po raz pierwszy miał do czynienia z technologią, w filmie przypomina mi on nieco 3-latka w
nowym miejscu. Wiele było szczegółów, na które po prostu nie sposób nie zwrócić uwagi, sceny,
które moim zdaniem nie mogłyby mieć miejsca w prawdziwym życiu.
Pomimo tego wszystkiego spodobał mi się wątek, pomysł moim zdaniem całkiem niezły. Myślę,
że jednak przed nakręceniem autorzy powinni się trochę lepiej zastanowić nad przebiegiem
akcji.
Sam moment gdy Wiktor miał wyjść "na miasto" i te żegnające go tłumy ( łącznie z panią od jasno zielonego druczku ) sa mocno naciagnięte ...